poniedziałek, 11 stycznia 2010
bieguni dobiegli do mety... ale ale proszę państwa, biegną dalej
bo jak to mamrotała pewna zakutana na 291 stronie: trzeba się kiwać i ruszać, ruszać. tylko tak mu umkniesz, temu, który rządzi swiatem, który nie ma władzy nad ruchem i wie, że nasze ciało w ruchu jest święte. Tylko wtedy mu uciekasz, gdy sie poruszasz.
dokładnie, jestem jak rekin, który żyje, bo się porusza, bo nieustannie płynie. gdy się nie porusza, powoli traci dech w piersiach i więdnie.
też trochę plastynuję, zatapiam w formalinie zdań. tylko kto to przeczyta? świetnie się ta książka kończy.
tak poglądowo, jeden z preparatów ruychsa, którego pełno w biegunach, który paradoksalnie podwójnie uśmierca nieruchamiając martwe ciało i stopując jego rozkład...
dokładnie, jestem jak rekin, który żyje, bo się porusza, bo nieustannie płynie. gdy się nie porusza, powoli traci dech w piersiach i więdnie.
też trochę plastynuję, zatapiam w formalinie zdań. tylko kto to przeczyta? świetnie się ta książka kończy.
tak poglądowo, jeden z preparatów ruychsa, którego pełno w biegunach, który paradoksalnie podwójnie uśmierca nieruchamiając martwe ciało i stopując jego rozkład...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz